Ads 468x60px

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 15 października 2013

Rozwiń się!




Mnóstwo fascynujących historii już słyszałam o kobietach na urlopie macierzyńskim zakładających własny biznes.
Ciąża i czas po (średnio około roku) często zmuszają kobietę do zaprzestania bądź przerwania aktywności zawodowej. Dla jednych jest to zbawienie - gdyby jeszcze do sprzątania, gotowania, zajmowania się nowo narodzonym dzieckiem i domem, dodać chodzenie do pracy - umarł w butach, zero czasu dla siebie, wieczne wykończenie, wyczerpanie, brak energii.
Są też kobiety (na myśl przychodzi mi piosenka Marii Peszek - Kobiety pistolety :)), które z powodu braku pracy świrują, wariują, wyrywają sobie włosy z głowy i kombinują co by tu zrobić pożytecznego, często szukają alternatywnego źródła zarobku i w kreatywnych głowach powstają pomysły na własną działalność gospodarczą.
Są też kobiety zakładające własny biznes fikcyjnie, aby wyłudzić od ZUS wysoki zasiłek macierzyński, ale swoje zdanie na ten temat opiszę w innej notce.

Ciąża, dziecko i jego wychowanie może być niezwykle inspirujące, motywujące do podjęcia działań. Może być punktem zapalnym do zmiany naszego życia. Zmiany na lepsze.
Niesamowicie inspirują mnie historie biznesmam. W przerwach na zabawy z dzieciątkiem, w ogarnianiu domowych czynności tworzą coś swojego, zajmują się swoim biznesem. Polecam do przeczytania kilka takich historii, np. tu:

Mamy biznes
Biznes z dzieckiem na ręku.
Jak stać się business mamą.

Ja swojej działalności póki co nie mam zamiaru otwierać. Chociaż kto wie.
Ale na pewno nie jestem bierną ciężarówką tylko czekającą na przyjście na świat maluszka.
Co w czasie ciąży udało mi się przedsięwziąć?
Zapisałam się do szkoły policealnej na technika rachunkowości - zajęcia są rzadko, raz na dwa tygodnie i tylko w weekendy. Kajtula urodzi się w grudniu i nie wiem czy dam radę pogodzić macierzyństwo z takim dodatkowym obciążeniem, ale spróbować mogę. Poza tym od marca wracam na studia - magisterka sama się nie zrobi.
Po drugie uczę się... szyć :)


A racze uczy mnie mój mężczyzna najukochańszy, mój (nie)mąż najdroższy.
Szyję... woreczki na magnezję dla wspinaczy.
I sprzedaję! :)
Kokosów na tym nie zarobimy, ale na jakieś opłacenie rachunków zawsze może być :)

Materiały pozyskuję ze swoich starych ubrań, piżamek, od znajomych, chodzę po lumpeksach w poszukiwaniu ciekawych materiałów.
W piątek w pobliskim ciucholandzie jest promocja - 10 sztuk za 10zł i nie omieszkam z niej skorzystać!
Tym bardziej, że kończą mi się materiały, bo praca wre! :)










A jak to u Was wygląda?
Zrobiłyście coś dla siebie w czasie ciąży?
Zdobyłyście jakieś nowe umiejętności?
Posiadłyście jakąś wiedzę, która zaprocentuje w przyszłości?

13 komentarzy:

  1. Super pomysł! :-) jak najbardziej popieram rozwijanie siebie w ciąży i już przy maluszku :-) Ale jak wiadomo-nie zawsze ma się na to siłę.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co siły witalne nie odpuszczają, więc korzystam! :)

      Usuń
  2. Ja od kilku lat zajmuje się hobbistycznie scrapbookingiem, prowadzę drugiego bloga na ten temat. Myślę, że w wolnych chwilach (co raczej u mnie się nie szykuje, studia, sesja tuż przed porodem, kolejny semestr) właśnie więcej czasu poświęcę temu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się przyjrzeć temu blogowi :)
      A zacięcia (studia, dziecko, sesja) gratuluję :) Ja dopiero od marca wracam na uczelnię, czyli jakieś 3 miesiące po porodzie :)

      Usuń
  3. Ja też lubię czasem coś uszyć, i ostatnio właśnie próbuję się zmobilizować. Ale nie wiem jak to będzie jak Mała pojawi się na świecie, bo na razie planuję nie robić przerwy na uczelni, więc okaże się czy będzie dało się to wszystko pogodzić:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, ja jestem lewa do szycia. Choć nie wiadomo jakie bym miała chęci - nigdy mi to nie wychodzi. :D Ale podziwiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam lewa, ale jak mnie M zaczął uczyć to już jakoś idzie :)

      Usuń
  5. Ciągle kombinuję jak tu nie wrócic do pracy...:) izałożyć własny biznes.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, mieć coś swojego to genialna sprawa, ale trzeba mieć to takie...zacięcie.

      Usuń
  6. Ja zaczęłam robić maskotki z metkami :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też w ciąży kombinowałam jakby tu kreatywnie spędzić czas i też zaczęłam szyć:) ale ja taki samouk, mimo to bardzo pokochałam szycie i do tej pory coś tam sobie tworzę...a moją drugą wielką pasją stało się prowadzenie bloga i przyznam, że w tej pieluchowo-obiadkowej rzeczywistości własne pasje mieć wspaniale, bo pozwalają się oderwać, choćby miało to być w chwilach drzemki synka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No, no :) Super pomysł! Ja niestety do szycia nie mam talentu. Wena jest, zapotrzebowanie (własne) jest, chęci są, ale jak przychodzi co do czego to... Ech, szkoda gadać. No ale jak się już trochę ogarnę z moim macierzyństwem, to na pewno wrócę do robienia paznokci, rzęs i makijażu bo to uwielbiam i wiem że dobrze umiem robić ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja w trakcie ciąży skończyłam kosmetologię i zamierzam otworzyc swój salon kosmetyczny, póki co wykonuje tylko takie zabiegi, które nie zagrażają mi oraz mojemu maleństwu. Póki co moje klientki to sąsiadki i koleżanki ale chciałabym w przyszłości miec swój salonik, tam gdzie mieszkam nie ma takiego salonu więc może to wypali....trzymajcie kciuki.
    p.s. a szyję również jestem po technikum odzieżowym :)

    OdpowiedzUsuń

 

Sample text

Sample Text

Sample Text