Ads 468x60px

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

środa, 9 października 2013

Powiedz "ciąża to nie choroba" kobiecie z zagrożoną ciążą.




Już pisałam w poprzedniej notce o starszej ciotce. Dzisiaj będzie o kolejnej dojrzałej kobiecie (czyt. starej babie), która działa mi na nerwy. Tak, muszę przyznać, że mam na bakier z osobami starszymi. Jestem buńczucznie nastawiona i zdaję sobie z tego sprawę. Jestem jednak zdania, że szacunku nie dostaje się z przydziału, a takiego niestety od nas (czyt. młodych) się wymaga w stosunku do starszych osób. Nie można krytykować tego, co starzy ludzie mówią, należy przytakiwać, słuchać mądrych rad (bo przecież starsi ludzie głupich rad nie mają). Gówno prawda.

Ostatnio spotkałam się z bardzo niemiłą sytuacją. Znajoma, bardzo pragnąca dziecka kobieta, szczęśliwa żona od lat sześciu, w końcu zaszła w ciążę. Po raz drugi, bo za pierwszym razem w czwartym miesiącu straciła dzidziulinę. Wszyscy bardzo jej kibicujemy, zostało jeszcze zaledwie pięć tygodni do rozwiązania i mamy wiarę, że wszystko będzie dobrze. Anka leży praktycznie cały czas, ma kochającego męża, który nie dość, że pracuje, to jeszcze domem się zajmie. I jak zwykle w takiej sytuacji starszyzna musi wtrącić swoje 3 grosze.
Teściowa (słowo, na które duża część społeczeństwa ma uczulenie) oburza się, że jej syn musi dookoła Anki skakać, że musi gotować, prasować, prać. Jak to tak, mężczyzna?! A Anka czemu tego nie może robić? Przecież i tak w domu siedzi? Nic jej się nie stanie przecież. Teściówa opowiada, jak to ona w ciąży gdy była i synusia swojego pod sercem nosiła musiała w domu sprzątać, do pracy chodzić, mężowi wyprać, wyprasować, ugotować. Taka dobra była, nie to co jej synowa. Że też jej synuś tak cierpieć musi...
Ano tak, kurwa, musi. Bo to mężczyzna, który po raz drugi nie chce stracić dziecka, który kocha te dwie istotki w pakiecie i robi wszystko, żeby swojej ciężarnej żonie umożliwić spokojne donoszenie dziecka. Poza tym cierpieniem tego nie nazywa, miłością raczej.

Nóż w kieszeni się otwiera!

Ja mam to szczęście, że czuję się w ciąży fenomenalnie. No, może pomijając fakt, że w w nocy usnąć nie potrafię. Przez cały ten niezwykły czas nie dolegały mi nudności, nie miałam humorów, humorków, kaprysów, smaków, zachcianek. Taka jakaś bardzo przyjemna dla mnie i dla mojego otoczenia ciąża. A różnie to bywa.
Różnie też to  bywa z aktywnością kobiet w ciąży - jednym lekarz zabroni kategorycznie ruchu i każe leżeć na wznak, a innej kobiecie zaleci spacery, ruch, pływanie. Pływałam cały pierwszy trymestr, połowę drugiego i teraz w trzecim trymestrze też zaczynam, bo troszkę mnie gnaty pobolewają od tego bagażu, który noszę przed sobą i który pierwszy wchodzi gdziekolwiek idę, długo długo nic, a później dopiero ja. To nic, że zaczynam czuć się jak wieloryb wchodząc po drabince do zimnej wody - pływam!

Wczorajszy trening:

- 20 x 25 metrów styl klasyczny
- 20 x 25 metrów nogi do kraula
- 10 x 25 metrów nogi do kraula

Ha!

8 komentarzy:

  1. Ale podłe babsko :/ Nie wiem skąd się biorą tacy ludzie, przecież jak ciąża jest zagrożona to wiadomo, że trzeba specjalnie na siebie uważać, powinna pomóc synowej a nie ją krytykować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich okropnych cech chyba kobiety nabywają w momencie, gdy zaczynają nosić tytuł "teściowa" :)

      Usuń
  2. Ja się strasznie też wkurzam na wszystkie babki "dobre rady" i "ja mam zawsze rację". Jedna ostatnio do mnie: A Ty karmisz i jesz pikantny ketchup?" A ja na to słodko i dolewając ketchupu na talerz: "Tak, jem." Staram się już nie komentować wrednie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Echh... Doskonale wiem o czym mówisz, napisałam nawet troszkę podobny post: http://magicznedwiekreski.blogspot.com/2013/09/opowiesc-o-swietych-krowach.html Powylewałam swoje gorzkie żale gdy pisałam ten wpis i trochę mi ulżyło, hehe. Co prawda moja ciąża też nie jest zagrożona, robię wszystko od zakupów, prasowania, sprzątania, gotowania, mycia okien, po dość długie spacery, a nawet wyjścia na imprezę (oczywiście w normalnych warunkach - bez tłumu, dymu i alkoholu). I tu pewnie znalazłby się ktoś kto by powiedział że to nieodpowiedzialne. Z tym że ja nie chcę robić z siebie bohaterki, po prostu zarówno ja, jak i Mały dobrze się czujemy więc mogę wykonywać te czynności. Jak się gorzej czuję to odpuszczam, albo robię na raty i tyle. A moja teściowa z kolei w drugą stronę - poucza mnie żebym na siebie uważała, nie przeciążała się i pyta czy jej syn jest grzeczny ;) No ale jestem mocno empatyczną osobą, domyślam się jak to jest mieć ciążę zagrożoną i leżeć całe dnie w domu, a do tego jeszcze usłyszeć pretensje że się nic nie robi :/ Porażka... Ręce, nogi i nawet uszy opadają...

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawda- szacunku nie dostaje się z przydziału - to raz. A dwa, gdzie w tym wszystkim jest mężczyzna ja się pytam- jak teściowej coś nie pasi to niech mówi synowi, a nie stresuje ciężarną. A syn bronić swej lubej przed smoczycą matką powinien! Masz racje- nóż się otwiera przy co poniektórych ludziach :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, mężczyzna powinien bronić w tym przypadku swojej kobiety, ale właściwie to czy tego nie robi gestem, czynem? Gadanina jest zbędna z jego strony - matka i tak wie swoje, a on po prostu pomagając swojej kobiecie daje wyraz temu, kto jest dla niego najważniejszy :)

      Usuń
  5. Wypisz wymaluj moja Teściowa, tylko ona w zyciu sie napracowała nikt wiecej, tez mam to szczęście że ciąża przebiega super :) Nie odwiedzam ich i mam spokój a mój eMuś nie przywozi mamusi na odjadki więc jest luzik hehehe

    OdpowiedzUsuń

 

Sample text

Sample Text

Sample Text