Mnóstwo fascynujących historii już słyszałam o kobietach na urlopie macierzyńskim zakładających własny biznes.
Ciąża i czas po (średnio około roku) często zmuszają kobietę do zaprzestania bądź przerwania aktywności zawodowej. Dla jednych jest to zbawienie - gdyby jeszcze do sprzątania, gotowania, zajmowania się nowo narodzonym dzieckiem i domem, dodać chodzenie do pracy - umarł w butach, zero czasu dla siebie, wieczne wykończenie, wyczerpanie, brak energii.
Są też kobiety (na myśl przychodzi mi piosenka Marii Peszek - Kobiety pistolety :)), które z powodu braku pracy świrują, wariują, wyrywają sobie włosy z głowy i kombinują co by tu zrobić pożytecznego, często szukają alternatywnego źródła zarobku i w kreatywnych głowach powstają pomysły na własną działalność gospodarczą.
Są też kobiety zakładające własny biznes fikcyjnie, aby wyłudzić od ZUS wysoki zasiłek macierzyński, ale swoje zdanie na ten temat opiszę w innej notce.
Ciąża, dziecko i jego wychowanie może być niezwykle inspirujące, motywujące do podjęcia działań. Może być punktem zapalnym do zmiany naszego życia. Zmiany na lepsze.
Niesamowicie inspirują mnie historie biznesmam. W przerwach na zabawy z dzieciątkiem, w ogarnianiu domowych czynności tworzą coś swojego, zajmują się swoim biznesem. Polecam do przeczytania kilka takich historii, np. tu:
Mamy biznes
Biznes z dzieckiem na ręku.
Jak stać się business mamą.
Ja swojej działalności póki co nie mam zamiaru otwierać. Chociaż kto wie.
Ale na pewno nie jestem bierną ciężarówką tylko czekającą na przyjście na świat maluszka.
Co w czasie ciąży udało mi się przedsięwziąć?
Zapisałam się do szkoły policealnej na
technika rachunkowości - zajęcia są rzadko, raz na dwa tygodnie i tylko w weekendy. Kajtula urodzi się w grudniu i nie wiem czy dam radę pogodzić macierzyństwo z takim dodatkowym obciążeniem, ale spróbować mogę. Poza tym od marca wracam na studia - magisterka sama się nie zrobi.
Po drugie uczę się... szyć :)
A racze uczy mnie mój mężczyzna najukochańszy, mój (nie)mąż najdroższy.
Szyję... woreczki na magnezję dla wspinaczy.
I sprzedaję! :)
Kokosów na tym nie zarobimy, ale na jakieś opłacenie rachunków zawsze może być :)
Materiały pozyskuję ze swoich starych ubrań, piżamek, od znajomych, chodzę po lumpeksach w poszukiwaniu ciekawych materiałów.
W piątek w pobliskim ciucholandzie jest promocja - 10 sztuk za 10zł i nie omieszkam z niej skorzystać!
Tym bardziej, że kończą mi się materiały, bo praca wre! :)
A jak to u Was wygląda?
Zrobiłyście coś dla siebie w czasie ciąży?
Zdobyłyście jakieś nowe umiejętności?
Posiadłyście jakąś wiedzę, która zaprocentuje w przyszłości?